PERSPEKTYWY DUSZPASTERSKIE
MAŁŻEŃSTWA I RODZINY (cz. 4)
Weźmy inny przykład, z dziedziny ekonomicznej. Może wydawać się, że ekonomia jako odrębna nauka, a nawet odrębna dziedzina życia, stoi daleko od tak szlachetnej instytucji, jaką jest małżeństwo i rodzina. A jednak wiemy, że dla normalnego rozwoju i działania tej instytucji, potrzebne są pewne warunki ekonomiczne. Niesłychanie dużo mówi się o tym w etyce katolickiej, w katolickiej nauce społecznej, czy nawet w ekonomii chrześcijańskiej, bo i taka dziedzina wiedzy istnieje.
Według społecznej nauki Kościoła, ważnym elementem jest zagwarantowanie warunków ekonomicznych dwojgu, którzy przez małżeństwo podejmują służbę społeczną, narodową, a nawet polityczną – społeczeństwu, narodowi i państwu. Nie jest to tylko sprawa tych dwojga i ich prywatna inicjatywa, więc: radźcie sobie, jak możecie, nas to nic nie obchodzi. Powstaniem nowej rodziny zainteresowane jest społeczeństwo i naród, który nazywamy „rodziną rodzin”, oraz państwo, które czerpie obywateli nie z fabryk, lecz z rodzin.
Jeżeli więc sprawa tak wygląda – ciągle myślę kategoriami katolickiej nauki społecznej, która jest odrębna, inna od różnych szkół i kierunków społeczno-ekonomicznych – to nowo powstała rodzina ma prawa specjalne w społeczeństwie, narodzie i państwie. Prawa te muszą być uznane nie tylko z dobrej, wolnej i nieprzymuszonej woli, ale z tytułu sprawiedliwości. Rodzina bowiem wychowując młode pokolenie, nowych członków społeczeństwa, nowe dzieci Narodu, nowych obywateli – służy. Służy społeczeństwu, narodowi i państwu. Dlatego instytucje te muszą działać na dobro rodziny, stwarzając takie warunki prawne i ekonomiczne, które będą sprzyjały normalnemu rozwojowi rodziny.
Jednym z warunków – jak uczy katolicka nauka społeczna – jest, by ojciec rodziny, utrzymujący odpowiednią ilość dzieci, otrzymywał tzw. „zapłatę rodzinną” za pracę. To nie może być kilkadziesiąt złotych, czy nawet – jak słyszałem niedawno – trzysta złotych (w pewnych warunkach), lub pięćset (gdy idzie o utrzymanie na studiach syna przez matkę – wdowę). Chodzi o takie uposażenie, aby nie musieli oboje pracować na utrzymanie rodziny, aby zapłata ojca wystarczyła na normalne utrzymanie i wychowanie dzieci, na poziomie właściwym danemu środowisku społecznemu, w którym się ona rozwija. Chodzi więc
o stworzenie dla rodziny warunków jak najbardziej optymalnych.
Niektórzy katoliccy pisarze społeczni szli tak daleko w swych wnioskach, że domagali się większych praw politycznych dla ojców i matek utrzymujących rodzinę. Żądali, aby w okresie wyborów rozporządzali oni taką ilością głosów, jaka ilość dzieci pozostaje na ich utrzymaniu. Motywowali tak: służą oni przecież państwu największą wartością, jaka w państwie istnieje – nowymi obywatelami. Mają więc większe prawo decydowania o państwie, aniżeli ci, którzy służąc państwu w innym wymiarze, mogą być na swoich stanowiskach przez społeczność państwową odpowiednio uszanowani, oceniani i nagrodzeni.
Znany powszechnie Kodeks Społeczny Chrześcijańskiej Unii Międzynarodowej w Malines (1*), wśród najrozmaitszych postanowień i uchwał przewidywał m.in. zapłatę rodzinną. Jeżeli matka nie chce pracować zawodowo i woli zostać w domu, trzeba wszystko uczynić, aby jej mąż mógł utrzymać, zgodnie z wymaganiami środowiska – żonę i dzieci. Nie ma większego nieszczęścia, jeżeli matka musi pozostawić dzieci bez opieki, a sama pracą swoją wspierać męża, który – choćby pracował jak najuczciwiej – nie jest w stanie zapracować na utrzymanie rodziny, przez którą przecież służy narodowi i państwu.
W takiej sytuacji naród i państwo dopuszcza się niesprawiedliwości społecznej i obywatelskiej. W pojęciu katolickiej nauki społecznej jest to przestępstwem i wyzyskiem. Jak ongiś był wyzysk proletariacki, i gdzieniegdzie jeszcze się utrzymuje, tak i dzisiaj państwa uprawiają wyzysk rodzin. Powstał „nowoczesny proletariat” – mąż i żona skazani na podwójną pracę: zawodową i wychowawczą. Pomimo tego nie posiadają należytej opieki i pomocy instytucji, której swą pracą służą.
Przyjrzyjmy się wczesnym rankiem ulicom naszego miasta. Ja to często obserwuję. Matki śpieszą do pracy, dźwigają jedno dziecko na ramieniu, drugie w wózeczku, aby wyrwane przedwcześnie ze snu, który dla dzieci ma tak olbrzymie znaczenie – umieścić je gdzieś w „przechowalni” dziecięcej. Oddawszy dzieci ludziom sobie nieznanym, sama w niepokoju i napięciu psychicznym pracuje za kilkaset złotych, które mają uzupełnić zapłatę pracującego męża.
Proszę się wczuć w to wszystko, zrozumieć, odrobinę się nad tym zastanowić. Jest to straszna krzywda, którą się toleruje, stwarzając warunki nieludzkie. Właściwie zamiast hasła „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”, trzeba wołać: „Matki wszystkich krajów, łączcie się”, aby dokonać nowej – nie powiem rewolucji, bo z niej korzyści nigdy wiele nie ma, ale jakiejś – wielkiej przemiany społecznej dla obrony praw kobiety – matki. Dla obrony jej praw w warsztacie pracy, w zawodzie, gdziekolwiek pracuje, gdy musi świadczyć podwójnie – przez pracę zawodową i wychowanie, na skutek czego niejednokrotnie rozbija swoją rodzinę.
Dużo mówi się dzisiaj o młodzieży przestępczej. Używa się różnych epitetów na jej określenie. Coraz więcej najrozmaitszych gangów. Dlaczego? Bo oboje rodzice są poza domem, a dzieci wychowuje ulica. Państwo, które zarabia, nie dopłacając ojcu rodziny, będzie później płaciło ogromne sumy za straszne klęski i społeczne nieszczęście, wywołane przez braki w wychowaniu młodzieży. Po cóż i na kogo tutaj narzekać?!
To tylko przykład, jakie następstwa rodzi brak warunków ekonomicznych czy przerost elementu jurydycznego.
W społeczeństwie naszym przyjmuje się nieprzyjemna postawa wobec rodzin licznych i matek rodzących, które mają sumienie, znają swą godność i sens swojej służby Kościołowi, Narodowi i państwu, aby „imiona głupich” nie były wymazane z ziemi żyjących. Na szczęście, problem ten nieco się przełamuje. Ileż sam musiałem wysłuchać i wyczytać artykułów w prasie, gdy występowałem przeciw takiej postawie i płynącym stąd nadużyciom! Chociaż wiecie, jaki miały sens i jakie były motywy moich przemówień, nazywano to działaniem antypaństwowym!
Dzisiaj, na szczęście, coraz lepiej i trzeźwiej pisze się na ten temat. Nawet w prasie stołecznej można już spotkać artykuły, które problem ten stawiają rzetelniej i uczciwiej. Dochodzą dzisiaj do głosu nie tyle demagogowie, którzy trudności ekonomiczne kraju chcieliby rozwiązywać przez wyzysk rodzin, ile raczej ludzie, którzy rozumieją sens służby rodzinie, narodowi i państwu. W ostatnim tygodniu można było zanotować w naszej prasie kilka takich artykułów. Jest to bardzo korzystna przemiana. To już nie jest demagogia polityczna, lecz trzeźwe uczciwe myślenie kategoriami narodowymi i obywatelskimi. Takie myślenie trzeba upowszechniać i wzmacniać. Trzeba robić miejsce rodzinie w narodzie i państwie, aby ludzie nie mający poczucia odpowiedzialności społecznej, nie wykpiwali i nie wyszydzali matek rodzących, dających narodowi troje, czworo, pięcioro dzieci. Rosja sowiecka takie matki nagradza medalami i nazywa je „bohaterkami pracy”. U nas, w Polsce katolickiej, jeszcze się z tego pokpiwa w biurach, urzędach, gdziekolwiek. Czas z tym skończyć! To jest jeden z elementów naszej pracy duszpasterskiej, którą podejmujemy, stając w obronie kobiety-matki.
________________________
(1*) Międzynarodowa Unia Badań Społecznych w Malines (Union International d’Etudes Sociale, zwana też Unią Mechlińską) powstała w 1920 roku pod patronatem kard. D. J. Merciera (1851-1926), arcybiskupa Malines i prymasa Belgii, wybitnego filozofa, twórcy neotomizmu i organizatora katolickich studiów filozoficznych na Katolickim Uniwersytecie Louvain. Pierwszy sekretarz – Maurice Defourny, określił cele Unii: studiowanie zagadnień społecznych w świetle moralności katolickiej; publikowanie dyrektyw dla działaczy społecznych i rozwiązań problemów społecznych zbadanych i zaproponowanych przez Unię; ewentualne stworzenie biura konsultacji w zakresie zagadnień społecznych. Wyniki badań są ogłaszane w formie krótkich deklaracji albo całościowych opracowań usystematyzowanych (kodeksów). Kodeks Społeczny Unia ogłosiła w trzech wersjach (1927, 1934 i 1948). Pierwsza redakcja ukazała się jeszcze przed encykliką Quadragesimo anno i miała niewątpliwy wpływ na jej treść. Z Polski członkami Unii byli profesorowie KUL: Ludwik Górski, ks. Antoni Szymański, Henryk Dembiński i Czesław Strzeszewski.
S. WYSZYŃSKI, Perspektywy duszpasterskie małżeństwa i rodziny. Na zakończenie cyklu wykładów poświęconych zagadnieniu małżeństwa i rodziny, Warszawa, kościół akademicki Świętej Anny, 9 VI 1969, w: KiPA, t. 31, s. 400-403, fragmenty.
(Znalezione w internecie / Źródło YouTube)