sobota, 27 lutego 2021

Prymas Rodziny 09

 


Fragment Homilii wygłoszonej w Parafii Duczki, Gmina Wołomin. 

„To jest, Dzieci Boże, jeden z kamieni węgielnych budowania wszelkiego ładu na ziemi, ładu zabezpieczonego przez miłość. Na tym fundamencie opiera się cały ład życia i współżycia w rodzinie i społeczeństwie. Mąż musi pamiętać, że jego małżonkę pierwszy umiłował Ojciec Niebieski, zanim on obdarzył ją swoim sercem. Żona również musi pamiętać, że jej mąż był umiłowany przez Ojca Niebieskiego pierwej, aniżeli w niej zrodziło się uczucie do przyszłego męża. Rodzice muszą pamiętać, że ich dzieci – nawet te dopiero rodzące się na świat, a może jeszcze dające znak o swej obecności pod sercem matki – są pierwej umiłowane przez Boga, zanim oni, idąc za popędem swego rodzicielskiego serca, zdołali okazać im odrobinę uczucia. Dzieci, kręcące się wokół was po domowym obejściu, to są znaki i owoce miłości Ojcowej. Gdy tak myślimy, widzimy, jak powstaje ład w życiu rodzinnym. Człowiek wtedy wie, że prawdziwa miłość polega na tym, aby samego siebie oddać drugiej istocie, aby jej służyć, okazując jak najwięcej serca i pomocy, a jak najmniej wymagając dla siebie. Wtedy zanika samolubstwo, które niekiedy wyraża się w tym, że nagle człowiek, który opuścił ojca i matkę i połączył się z żoną swoją, zapomina o niej, odchodzi, porzuca i zostawia ją z owocem własnego życia – z dziećmi. Bywa, niestety, i na odwrót. Gdyby w nas była świadomość, że życie rodzinne jest budowane na kamieniu węgielnym wszelkiego budowania, na prawie miłości Boga i bliźnich, nie byłoby takich tragedii.”

S. WYSZYŃSKI, Poświęcenie kamienia węgielnego pod kościół, Duczki, 24 VIII 1980, w: KiPA, t. 65, s. 62, W.


(Znalezione w internecie / Źródło Instytut Prymasowski)

sobota, 20 lutego 2021

Prymas Rodziny 08

 


Miłość Boga wszczepia siły w życie rodziny ludzkiej.

 

          Najmilsze Dzieci Boże, Dzieci moje!

 

Człowiek – jako dziecię Boga Żywego – jest owocem Jego woli i istnieje na ziemi nie tylko dlatego, że sprawiło to pragnienie serca naszych ojców i matek, ale dlatego, że nas chciał Bóg. On to wszczepił w serca rodziców pragnienie, aby posłużyli się mocą Bożą i przekazali nam życie. Stąd wielka godność człowieka i jego szczytne powołanie. To jest potężna organiczna siła, którą Bóg przez swoją miłość wszczepia w życie rodziny ludzkiej. Sprawia, że tak jak tu stoicie, zwarci duszami i sercami, tak też powiązani jesteście przykazaniem miłości ku Bogu i wzajemnym przykazaniem miłości ku braciom: „Będziesz miłował Pana Boga twego... będziesz miłował bliźniego twego jako samego siebie”.

Człowiek zrodzony w Bożej miłości, kierowany przez Chrystusa w Kościele w duchu miłości, idzie przez ziemię do Ojca, od którego wyszedł, świadom swej godności, swego powołania i przeznaczenia. Stąd miłość jest miarą i normą życia człowieka, jego postępowania i stylu. Człowiek jest pierwszym przedmiotem uwagi Boga Ojca na ziemi, jest pierwszym przedmiotem miłości Chrystusa, bo „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał”; jest też pierwszym przedmiotem miłości Kościoła Chrystusowego. A pragnąłby Chrystus i Jego Kościół, żeby tak o człowieku myśleli nie tylko słudzy Kościoła, ale ojcowie i matki w rodzinach; aby tak myślano o człowieku w narodzie, w państwie, w całej rodzinie ludzkiej; aby nikt nie śmiał podnieść ręki na człowieka, aby nikt nie ważył się zaniżać jego wysokiej godności; aby każdy uznał podstawowe prawa człowieka i spieszył z pomocą w wypełnianiu jego zadań i powołania.

Człowiek na ziemi – w rodzinie, w ojczyźnie, narodzie i w państwie – jest wartością najważniejszą. Tylko dzięki osobowej wartości człowieka można osiągać jakiekolwiek inne cele i wartości społeczne. Gdyby zabrakło człowieka, nie byłoby ani rodziny, ani społeczeństwa, ani narodu, ani państwa.

Najmilsi, musimy mieć świadomość, że Kościół broni każdego człowieka – począwszy od maleństwa pod sercem matki. Broni życia ludzkiego zagrożonego przez zabijanie, nierozważne zadawanie śmierci, porywcze wywoływanie wojen. Kościół w każdej Mszy świętej woła przez kapłanów pochylonych nad ołtarzem: „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem!” Bijemy się wtedy w piersi i pragniemy wspólnie wołać do Boga: Wszystkich obdarz duchem pokoju, miłości i szacunku dla człowieka, dla każdego człowieka, który jest owocem miłości Ojca i którego On pierwszy umiłował. Spraw, aby mordercze obyczaje zabijania, niszczenia i poniewierania, gniewu, złości i nienawiści, wygasły na ziemi przez Twoje potężne prawo: „Będziesz miłował bliźniego swego jak samego siebie!” A więc – będziesz miłował człowieka. I tego właśnie człowieka – jak powiedziałem widzimy na ramionach świętej Anny: Boga-Człowieka i Jego Rodzicielkę.

Ale człowiek dojrzewa w rodzinie. W myśli ewangelicznej Chrystusa i Jego Kościoła rodzina zajmuje po człowieku miejsce uprzywilejowane. Widzimy tę rodzinność także w czczonej tutaj postaci świętej Anny. Nie jest ona sama. Jako najlepsza matka dźwiga to, co najdroższe w rodzinie – swoją Córkę i Jej Synka. Przekazem rodzinności, wyniesionej z życia świętych Joachima i Anny, jak gdyby dalszym ciągiem tych więzów, jest Święta Rodzina z Nazaret.

Czyste źródło rodziny. Podobało się Bogu, aby na progu życia Maryi, w łonie Jej matki – świętej Anny – zatrzymać falę grzechu pierworodnego. Jak gdyby powiedziano: Tu, gdzie ma się narodzić Matka Chrystusowa, umiera grzech z jego fatalną sukcesją. Dlatego z łona świętej Anny wychodzi Ta, którą nazywamy Niepokalanym Poczęciem, na którą nie przeszedł straszliwy grzech pierworodny, zrodzony w Raju przez nieposłuszeństwo pierwszych rodziców.

Tak Bóg zakłada fundament rodziny chrześcijańskiej. Ma ona być świętą i trwałą, ma być wychowawczynią i szkołą nowych pokoleń. Rodzina nie jest „imprezą” dwojga, nie jest zachcianką młodego człowieka i młodej dziewczyny – jest powołaniem. A skoro jest powołaniem, jest i sakramentem. Przez wiarę i miłość Bożą jest jednością nie tyle ciał, ile serc i umysłów. Jest też programem, za wykonanie którego odpowiadają dwoje wspólnie. Odpowiadają przede wszystkim przed Bogiem, który przez ich posługiwanie chce przekazać nowe życie, powołać do bytu nową istotę. Odpowiadają też wobec samej rodziny i wobec dziejów przyszłego człowieka, który ma prawo istnieć, skoro przez miłość Bóg go chce. Odpowiadają wobec Kościoła, bo małżeństwo, rodzina, to „sakrament wielki w Chrystusie i w Kościele”. Odpowiadają wobec narodu, który ma prawo do swoich dzieci, i wobec całej ludzkiej społeczności, która ma swoje zadania aż do skończenia świata. Dlatego rodzina chrześcijańska przez swą świętość, trwałość zadania i przeznaczenie ma po człowieku, chcianym przez Boga, najbardziej doniosłe i trwałe znaczenie. Jest właściwie wspólnotą niezniszczalną, pomimo że niekiedy ludzie, powołani do życia rodzinnego, zawodzą. Poczyniono w tej dziedzinie wiele eksperymentów, jednak cały świat, doświadczywszy ich skutków, domaga się zachowania i uszanowania rodziny jako instytucji niezastąpionej w swych zadaniach.

Docenia Ojciec Święty więź rodzinną, zwraca się do wszystkich mężczyzn i kobiet. Mężowie powinni być świadomi swego zaszczytnego miejsca w rodzinie, które polega na służbie. Mąż nie włada w rodzinie, on jej służy. Podobnie żona jest służebnicą Pańską na wzór Matki Chrystusowej, jest uległa głosowi tego, który jej przekazuje ze swej miłości nowe życie. Tak powstaje więź rodzinna przez miłość, służbę i świadomość odpowiedzialności przed Chrystusem, Jego Kościołem i ojczyzną.

Kobiety i dziewczęta, które dotychczas w Polsce słynęły ze swej skromności i poczucia zmysłu estetycznego, niech pamiętają o tradycjach rodzimych swojej ziemi i unikają wszystkiego, co nie godzi się z estetyką, z obyczajnością i dobrym przykładem. Niech pamiętają, że Polsce potrzeba matek czystych i świętych, świadomych swej odpowiedzialności za życie, które Bóg przekazuje przez ich służbę przyszłości naszej Ojczyzny.

A wy, mężczyźni, którzy trudzicie się na dnie kopalń, którzy pracujecie na powierzchni ziemi, znani ze swej pracowitości, wpatrujcie się w czczony tutaj obraz świętej Anny. Ona też dźwiga ciężar życia. Dźwiga w swych ramionach Zbawiciela i Odkupiciela świata, a zarazem z wielką czcią pomaga swej Córce, aby wypełniła zadanie wyznaczone Jej przez Boga. Święta Anna modli się za was i poucza: uszanujcie kobiety, uszanujcie dziewczęta. Nie pozwalajcie sobie na nic, co zaniżałoby ich godność i posłannictwo. Jako starsi czy młodsi bracia pomóżcie im do przygotowania się do życia, które na pewno jest trudniejsze i bardziej odpowiedzialne, aniżeli wasze życie. Powstrzymujcie się od wszystkiego, co zniekształca opinię, tak dotychczas godną o naszej młodzieży. Niech młodzież nowego pokolenia będzie świadoma, że nie kończy się świat, nie kończy się naród – nadal ma swoje wielkie zadanie. Chociażby cały świat pogrążył się w nieprawości, musi istnieć taki naród, który uratuje Rodzinę ludzką od całkowitego rozkładu. Wy, młodzi, miejcie ambicję, by świat, w który idziecie, był nie tylko inny, ale lepszy. A więc – ku lepszej przyszłości.

S. WYSZYŃSKI, Wielka budowa ładu Bożego w świecie. Uroczystość 500-lecia sanktuarium, Góra Świętej Anny, 29 VI 1980, w KiPA, t. 64, s. 281-282.

 



sobota, 13 lutego 2021

Prymas Rodziny 07

 

 

TO JEST NASZ PROGRAM PRYMASOWSKI

 

OGIEŃ BOŻY W RODZINACH OCHRZCZONYCH

 

Nie sposób, najmilsi, nie przypomnieć tej prawdy, że światłość Boża, która niewygaszona świeci na polskiej ziemi od tysiąca lat, musi być rozpalana na nowo, w sercach rodzin naszych, w sercach ojców i matek, mężów i żon, młodzieży i dziatwy. W rodzinach najpierw ma płonąć światłość Boża, a dopiero potem udzieli się dzieciom, w których dopiero rodzice będą ją rozniecać, chrzcząc je w imię Boże, czyniąc znak krzyża na ich czołach i piersiach.

          Z sakramentu chrztu, który dzieci otrzymują zarówno w rodzinie, jak i w Kościele, płyną pierwsze promienie światłości, którą żyjemy. Jest to nowe narodzenie, przez które otwierają się człowiekowi oczy na nowe życie. Wszystkie inne sakramenty bywają tylko dodatkiem, wzmocnieniem, dolaniem, że tak powiem, oliwy do tego ognia Bożego, który rozpłomienia się w rodzinach ochrzczonych, w sercu ojca, matki i w sercach dzieci.

Obyśmy wszyscy żyli konsekwentnie w światłach tych Bożych ogni, które rozpala w nas sakrament chrztu świętego i inne sakramenty. My wszyscy w Kościele Chrystusowym, najlepsze dzieci, rodzimy się raz jeszcze do nowego życia, z wody i Ducha Bożego. Wy wszyscy, rodzice katoliccy, jesteście ochrzczeni z wody i Ducha. Dla swoich dzieci, które już raz z was się narodziły, pragniecie takiego samego chrztu, aby jeszcze raz się narodziły, tym razem nie z waszej krwi, ale z Ducha i wody. To jest światłość prawdziwa, która oświeca wszelkiego człowieka.

Trzeba bardzo czuwać, aby życie rodzin naszych nie było ciemnością. Dziś, niestety, nie brak niebezpieczeństw, które mogą zarazić ciemnością nawet życie chrześcijańskiej rodziny.

 

WALCZYMY O „LEPSZE” W OJCZYŹNIE NASZEJ

 

          Ciągle walczymy o „lepsze” w ojczyźnie naszej, ciągle domagamy się odmiany życia. Gdy jednak przemija jedno niebezpieczeństwo, zaraz pojawia się drugie, jak gdyby jeszcze nie dość było tego, co przeżyliśmy.

          Wydaje nam się, że po wielkich próbach, które zwyciężyliśmy, przychodzi na nas obecnie nowa próba. Jest nią wzrastająca swoboda obyczajów.

          Rodzice katoliccy słusznie niepokoją się o naszą młodzież, bo nie mogą się jej całkowicie poświęcić. Często jednak sami nie dają jej dobrego przykładu katolickiego. Tymczasem ulica, prasa, zła książka, film, zarażają życie naszej młodzieży tak, że światło, które Kościół nieci w ich duszach, gaśnie pod tchnieniem potężnej fali zmysłowości, niebezpiecznie jeszcze rozpalanej przez ludzi niemądrych. Dajemy wyraz naszej trosce i zakładamy protesty przeciwko temu. Uderza nas to, że w prasie i w książkach wzrasta wciąż fala brudu i pornografii.

Jesteśmy narodem biednym, żyjemy w ciężkich warunkach i musimy w wielkiej oszczędności pracować nad utrzymaniem i poprawianiem bytu narodowego. A jednocześnie widzimy – gdy tak trudno jest o papier na katolickie gazety czy katolicką książkę – jak ukazują się brudne i pornograficzne pisma i coraz to brudniejsze gazety. Są niezwykle zuchwałe, jakby chciały powiedzieć: uchroniła się Polska od losu Węgier, [w październiku 1956 wybuchło powstanie narodowe na Węgrzech, stłumione przez Związek Sowiecki], to ugodzimy ją w inny sposób – przez brud zuchwałych dzienników.

Najmilsze dzieci! Wystarczyłoby przejrzeć prasę z ostatnich tygodni, aby wiedzieć, jak ta prasa poddaje się fali brudu i narzuca go nam, jak stara się rozreklamować najrozmaitsze miejsca zabaw, gdzie panuje nie tylko swoboda, ale wyuzdanie, mające swój wyraz w fotografiach i zdjęciach na łamach dzienników i pism. Dochodzi ono przez pisma do naszych dzieci i młodzieży. Jest to czynnik prawdziwej grozy i groźby.

Rzecz ciekawa, że choć cenzura jest surowa dla wydawnictw katolickich, dla brudu jest aż nazbyt pobłażliwa. Wdziera się ten brud na łamy pism, szerzy spustoszenie i zachęca do użycia, które narodom bogatym i zamożnym szkodę przynosi, a cóż dopiero narodowi ubogiemu?

 

ŚWIATŁOŚĆ OBYCZAJÓW

 

          Czyż nie możemy się otrząsnąć i powiedzieć sobie, że nas nie stać na rozrzutność, pijaństwo, na kosztowne przyjęcia tysięcy delegatów, którzy do nas zjeżdżają! Jesteśmy narodem biednym i musimy oszczędzać. Dziś musimy mężnie pracować i wiele ofiar złożyć, aby utrzymać byt całego narodu i uporządkować nasz ciężki stan… […]

          Czyż nie znajdą się wśród nas trzeźwi, którzy powiedzą: dzieci źle się bawicie. […]

          Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jeżeli stać nas dzisiaj na tyle ofiar, to musi być stać i na ofiarę skromnego, uczciwego i rozsądnego stylu życia. Od niedawna zaczęliśmy czerpać wzory skądinąd, ale nie znaleźliśmy godnych uznania. Spłynęła z nich na nas jakaś szalona zmysłowość, jakby komuś na tym zależało, by zarobić pieniądze na naszej nędzy.

          Pamiętajmy, musimy dziś pracować po ludzku, uczciwie i rozsądnie. Musimy nasze dzieci wychować w trzeźwości, w rzetelnej pracy, według dobrych i szlachetnych wzorów, by utrzymać światłość w rodzinach polskich. Musimy się zdobyć na światłość obyczajów i w tej światłości chodzić. […]

          Światłość prawdziwa, którą trzymacie w swoich dłoniach jako odbicie światła Chrystusowego, niech ogarnie polskie rodziny, a z rodzin spłynie w życie narodowe.

          Czuwajcie więc, rodzice katoliccy, aby serca wasze były światłością, aby wasz dom rodzinny był światłością, aby wasze obyczaje były światłością, aby z waszej światłości płynęła światłość do dusz waszych dorosłych synów, córek i małych dzieci. Chrystus jest światłością po to, aby Jego światłość oświecała i nas. Wy, rodzice, macie być światłością po to, ażeby wasze dzieci wzięły z niej, rozpromieniły ją w sobie w prawdziwą światłość Bożą i przeszły przez polską ziemię świecąc.

 

STOICIE NA FRONCIE. NIECH BĘDĄ POCHODNIE GOREJĄCE

W RĘKACH WASZYCH

 

          Niech światłość Chrystusowa będzie prawdziwym gromem, który oddali od nas nowe burze, zbliżające się szybko. Nie szczękają one orężem, ale wprowadzają martwotę w nasze życie duchowe i rozkład moralny. I te są najgroźniejsze…

          Widząc zagrożenie pochodzące ze strony moralnej rozwiązłości, nie zapominajcie, że stoicie na froncie, oko w oko z niebezpieczeństwem. Tam musicie być trzeźwi. A więc „niech będą biodra wasze przepasane i pochodnie gorejące w rękach waszych” (Łk 12,35), bo nie wiecie, najmilsi, dnia ani godziny…

          Chciałbym wam powiedzieć, dzieciom prymasowskiego miasta Gniezna, całemu narodowi i wszystkim Polakom, gdziekolwiek żyją, stąd, z bazyliki prymasowskiej, w ósmym roku naszego pasterzowania: skoro Bóg nas uchronił i ustrzegł od bratobójczej męki i rozlewu krwi, skoro obdarzył nas pokojem i ten pokój przedłuża – bądźmy trzeźwi! Nie traćmy drogocennego czasu ani pieniędzy. Nie marnujmy sił narodu, żadnej jego kropli krwi i potu. Każdy pieniądz ma służyć w cierpliwości temu zadaniu, ażeby się zmieniło na lepsze i na spokojniejsze oblicze naszej ojczyzny.

          Stanie się to wtedy, gdy światłość prawdziwa, która z ramion Królowej Polski spływa w Jezusie na polskie życie, owładnie was, matki i ojcowie, wasze rodziny, dzieci, całą ojczyznę i cały naród.

 

TO JEST NASZ PROGRAM PRYMASOWSKI

 

          Najmilsze dzieci! Proszę was, jako wasz sługa, abyście się nie gorszyli ostrością naszych słów, abyście zrozumieli nasze troski i pełną czujności naszą postawę. Obecnie was upominam, abym sam nie stał się ślepym i wodzem ślepych.

          Gdy rozejdziecie się do waszych domostw, wytwórzcie jeden front. Niech ta prymasowska bazylika przenika do umysłów, serc, woli i uczuć. Niech was oczyszcza jak bielidło bielarskie, niech was przetopi i przecedzi, jak złotnik przetapia złoto i srebro, abyście byli czyści i nieskalani, abyście byli narodem miłym Bogu. To jest nasze gorące pragnienie. I to jest nasz program prymasowski. To jest równocześnie nasz program narodowy i program Kościoła, który otwieram przed waszymi dobrymi sercami. A Matka Najświętsza, trzymająca w dłoniach pochodnię – Syna Boga żywego, który jest światłością ludzi, niech będzie naszą Patronką, Opiekunką i zwycięską Dziewicą Wspomożycielką. Amen.

 

Wyjątki z kazania Prymasa, wygłoszonego w uroczystość M.B. Gromnicznej w Gnieźnie, 2-go lutego 1957 roku: Dzieła zebrane, t. 3, 1956-1957, WSD, Warszawa 1999, s. 138-142.

 

Krótki komentarz:

Widać, jak aktualne jest to przesłanie Prymasa z przed 64 lat. Już wtedy w latach 50-tych tamtego stulecia, gdy „lud” sprawował subtelnie władzę, może nie było rewolucji, ale ciche odcinanie wartości katolickich od nowego komunistycznego porządku. Linia cięcia przechodziła przez majątki kościelne (dobra i zabytki) po wtrącanie kapłanów do więzień za „szpiegostwo na rzecz Watykanu”. Więksi patrioci w koloratkach byli rozstrzeliwani w katowniach NKWD. Komuniści zaczęli generować swoje elity, które zamożnością odróżniały się od przeciętnych obywateli. W programie „władzy” narzędziem był nie tylko nierówny podział dóbr materialnych z narodem, ale także wprowadzanie rozwiązłości moralnej wśród młodzieży czy osób dorosłych, powiedzmy, tylnymi drzwiami. Same elity komunistyczne bawiły się. Możemy powiedzieć z naszego punktu widzenia, łamiąc wszystkie przykazania Boże. Były dworki w Polsce i inne miejsca, gdzie na telefon przygotowywano imprezy dla ciężko pracujących „włodarzy” biednej Polski i ich gości. To nie były tylko polowania po lasach na zwierzynę, ale także hulanki, pijatyki i oczywiście rozwiązłość seksualna. Komuniści już w tamtych czasach usiłowali w sposób obłudny i zamaskowany wprowadzić rewolucję seksualną. Mieli to silne przekonanie, że naród rozwiązły odejdzie od Boga i Kościoła. I chociaż komuniści nie zdołali w 100% tego przeprowadzić, to Trzecia Rzeczpospolita może się już tym pochwalić. To jest to, co Jan Paweł II nazywał – prymitywnym pojęciem wolności. Zniewolenie człowieka, które obrazuje taka właśnie prymitywna interpretacja wolności jest dzisiaj rzeczywistością w naszej ukochanej Ojczyźnie. Wolność, która zniewala, to prawdziwe dzieło szatana.

Znowu moralną odbudowę narodu wszyscy musimy rozpocząć od siebie samych, od naszych małżeństw i naszych rodzin. Niech słowa Prymasa tysiąclecia rozpalą serca nas wszystkich na nowo. Amen.                  (Piotr Kryś)

(Znalezione w YouTube/źródło: Instytut Prymasowski)