sobota, 20 lutego 2021

Prymas Rodziny 08

 


Miłość Boga wszczepia siły w życie rodziny ludzkiej.

 

          Najmilsze Dzieci Boże, Dzieci moje!

 

Człowiek – jako dziecię Boga Żywego – jest owocem Jego woli i istnieje na ziemi nie tylko dlatego, że sprawiło to pragnienie serca naszych ojców i matek, ale dlatego, że nas chciał Bóg. On to wszczepił w serca rodziców pragnienie, aby posłużyli się mocą Bożą i przekazali nam życie. Stąd wielka godność człowieka i jego szczytne powołanie. To jest potężna organiczna siła, którą Bóg przez swoją miłość wszczepia w życie rodziny ludzkiej. Sprawia, że tak jak tu stoicie, zwarci duszami i sercami, tak też powiązani jesteście przykazaniem miłości ku Bogu i wzajemnym przykazaniem miłości ku braciom: „Będziesz miłował Pana Boga twego... będziesz miłował bliźniego twego jako samego siebie”.

Człowiek zrodzony w Bożej miłości, kierowany przez Chrystusa w Kościele w duchu miłości, idzie przez ziemię do Ojca, od którego wyszedł, świadom swej godności, swego powołania i przeznaczenia. Stąd miłość jest miarą i normą życia człowieka, jego postępowania i stylu. Człowiek jest pierwszym przedmiotem uwagi Boga Ojca na ziemi, jest pierwszym przedmiotem miłości Chrystusa, bo „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał”; jest też pierwszym przedmiotem miłości Kościoła Chrystusowego. A pragnąłby Chrystus i Jego Kościół, żeby tak o człowieku myśleli nie tylko słudzy Kościoła, ale ojcowie i matki w rodzinach; aby tak myślano o człowieku w narodzie, w państwie, w całej rodzinie ludzkiej; aby nikt nie śmiał podnieść ręki na człowieka, aby nikt nie ważył się zaniżać jego wysokiej godności; aby każdy uznał podstawowe prawa człowieka i spieszył z pomocą w wypełnianiu jego zadań i powołania.

Człowiek na ziemi – w rodzinie, w ojczyźnie, narodzie i w państwie – jest wartością najważniejszą. Tylko dzięki osobowej wartości człowieka można osiągać jakiekolwiek inne cele i wartości społeczne. Gdyby zabrakło człowieka, nie byłoby ani rodziny, ani społeczeństwa, ani narodu, ani państwa.

Najmilsi, musimy mieć świadomość, że Kościół broni każdego człowieka – począwszy od maleństwa pod sercem matki. Broni życia ludzkiego zagrożonego przez zabijanie, nierozważne zadawanie śmierci, porywcze wywoływanie wojen. Kościół w każdej Mszy świętej woła przez kapłanów pochylonych nad ołtarzem: „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem!” Bijemy się wtedy w piersi i pragniemy wspólnie wołać do Boga: Wszystkich obdarz duchem pokoju, miłości i szacunku dla człowieka, dla każdego człowieka, który jest owocem miłości Ojca i którego On pierwszy umiłował. Spraw, aby mordercze obyczaje zabijania, niszczenia i poniewierania, gniewu, złości i nienawiści, wygasły na ziemi przez Twoje potężne prawo: „Będziesz miłował bliźniego swego jak samego siebie!” A więc – będziesz miłował człowieka. I tego właśnie człowieka – jak powiedziałem widzimy na ramionach świętej Anny: Boga-Człowieka i Jego Rodzicielkę.

Ale człowiek dojrzewa w rodzinie. W myśli ewangelicznej Chrystusa i Jego Kościoła rodzina zajmuje po człowieku miejsce uprzywilejowane. Widzimy tę rodzinność także w czczonej tutaj postaci świętej Anny. Nie jest ona sama. Jako najlepsza matka dźwiga to, co najdroższe w rodzinie – swoją Córkę i Jej Synka. Przekazem rodzinności, wyniesionej z życia świętych Joachima i Anny, jak gdyby dalszym ciągiem tych więzów, jest Święta Rodzina z Nazaret.

Czyste źródło rodziny. Podobało się Bogu, aby na progu życia Maryi, w łonie Jej matki – świętej Anny – zatrzymać falę grzechu pierworodnego. Jak gdyby powiedziano: Tu, gdzie ma się narodzić Matka Chrystusowa, umiera grzech z jego fatalną sukcesją. Dlatego z łona świętej Anny wychodzi Ta, którą nazywamy Niepokalanym Poczęciem, na którą nie przeszedł straszliwy grzech pierworodny, zrodzony w Raju przez nieposłuszeństwo pierwszych rodziców.

Tak Bóg zakłada fundament rodziny chrześcijańskiej. Ma ona być świętą i trwałą, ma być wychowawczynią i szkołą nowych pokoleń. Rodzina nie jest „imprezą” dwojga, nie jest zachcianką młodego człowieka i młodej dziewczyny – jest powołaniem. A skoro jest powołaniem, jest i sakramentem. Przez wiarę i miłość Bożą jest jednością nie tyle ciał, ile serc i umysłów. Jest też programem, za wykonanie którego odpowiadają dwoje wspólnie. Odpowiadają przede wszystkim przed Bogiem, który przez ich posługiwanie chce przekazać nowe życie, powołać do bytu nową istotę. Odpowiadają też wobec samej rodziny i wobec dziejów przyszłego człowieka, który ma prawo istnieć, skoro przez miłość Bóg go chce. Odpowiadają wobec Kościoła, bo małżeństwo, rodzina, to „sakrament wielki w Chrystusie i w Kościele”. Odpowiadają wobec narodu, który ma prawo do swoich dzieci, i wobec całej ludzkiej społeczności, która ma swoje zadania aż do skończenia świata. Dlatego rodzina chrześcijańska przez swą świętość, trwałość zadania i przeznaczenie ma po człowieku, chcianym przez Boga, najbardziej doniosłe i trwałe znaczenie. Jest właściwie wspólnotą niezniszczalną, pomimo że niekiedy ludzie, powołani do życia rodzinnego, zawodzą. Poczyniono w tej dziedzinie wiele eksperymentów, jednak cały świat, doświadczywszy ich skutków, domaga się zachowania i uszanowania rodziny jako instytucji niezastąpionej w swych zadaniach.

Docenia Ojciec Święty więź rodzinną, zwraca się do wszystkich mężczyzn i kobiet. Mężowie powinni być świadomi swego zaszczytnego miejsca w rodzinie, które polega na służbie. Mąż nie włada w rodzinie, on jej służy. Podobnie żona jest służebnicą Pańską na wzór Matki Chrystusowej, jest uległa głosowi tego, który jej przekazuje ze swej miłości nowe życie. Tak powstaje więź rodzinna przez miłość, służbę i świadomość odpowiedzialności przed Chrystusem, Jego Kościołem i ojczyzną.

Kobiety i dziewczęta, które dotychczas w Polsce słynęły ze swej skromności i poczucia zmysłu estetycznego, niech pamiętają o tradycjach rodzimych swojej ziemi i unikają wszystkiego, co nie godzi się z estetyką, z obyczajnością i dobrym przykładem. Niech pamiętają, że Polsce potrzeba matek czystych i świętych, świadomych swej odpowiedzialności za życie, które Bóg przekazuje przez ich służbę przyszłości naszej Ojczyzny.

A wy, mężczyźni, którzy trudzicie się na dnie kopalń, którzy pracujecie na powierzchni ziemi, znani ze swej pracowitości, wpatrujcie się w czczony tutaj obraz świętej Anny. Ona też dźwiga ciężar życia. Dźwiga w swych ramionach Zbawiciela i Odkupiciela świata, a zarazem z wielką czcią pomaga swej Córce, aby wypełniła zadanie wyznaczone Jej przez Boga. Święta Anna modli się za was i poucza: uszanujcie kobiety, uszanujcie dziewczęta. Nie pozwalajcie sobie na nic, co zaniżałoby ich godność i posłannictwo. Jako starsi czy młodsi bracia pomóżcie im do przygotowania się do życia, które na pewno jest trudniejsze i bardziej odpowiedzialne, aniżeli wasze życie. Powstrzymujcie się od wszystkiego, co zniekształca opinię, tak dotychczas godną o naszej młodzieży. Niech młodzież nowego pokolenia będzie świadoma, że nie kończy się świat, nie kończy się naród – nadal ma swoje wielkie zadanie. Chociażby cały świat pogrążył się w nieprawości, musi istnieć taki naród, który uratuje Rodzinę ludzką od całkowitego rozkładu. Wy, młodzi, miejcie ambicję, by świat, w który idziecie, był nie tylko inny, ale lepszy. A więc – ku lepszej przyszłości.

S. WYSZYŃSKI, Wielka budowa ładu Bożego w świecie. Uroczystość 500-lecia sanktuarium, Góra Świętej Anny, 29 VI 1980, w KiPA, t. 64, s. 281-282.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz