PYTANIA ZAWSZE AKTUALNE!
Czy jestem dość wierny Bogu? Czy jestem dość wierny Kościołowi Chrystusowemu? Czy nie wstydzę się Krzyża? Czy znam ducha Ewangelii i czy ją czytam? Czy staram się o to, aby mieć ją w domu? Czy w mojej rodzinie jest zwyczaj, przynajmniej świąteczny, aby wspólnie odczytać jeden lub drugi rozdział z Ewangelii? Czy uważnie przyjmuję ją z ust kapłana, rodziców, a może z ust małych dzieci, które niekiedy upominają się o życie religijne swych rodziców i rodzeństwa?
Czy jesteśmy wierni zasadom Ewangelii w życiu codziennym? Czy nasze życie ewangeliczne nie sprowadza się tylko do niedzieli i święta?
A teraz uczyńmy rachunek sumienia z ducha domowego pokoju. Czy w moim domu rodzinnym jest pokój Boży? Czy przyczyniam się do tego – jako ojciec czy matka – by w mojej rodzinie panował pokój? Aby nie było zniewagi Boga, złego przykładu, zwłaszcza wobec dzieci i młodzieży? Niech moje sumienie otworzy się tutaj pod Jasną Górą, w dniu Wniebowzięcia Maryi.
My wiemy, że mieszkanie nasze jest tam, w niebie, w przyjaźni dzieci Bożych. Ale pamiętajmy, „Błogosławieni pokój czyniący”. Czy ty, ojcze, wracający z pracy, wnosisz pokój do twojego domostwa? Czy ty, matko, wśród trudów pracy zawodowej i domowej, gospodarczej i wychowawczej, umiesz utrzymać energie i równowagę duchową, która przyczynia się do właściwej atmosfery w wychowaniu dzieci?
Jeszcze jedno pytanie w naszym rachunku sumienia, dotyczące miłości do Ojczyzny. Dzisiejsza Pielgrzymka Warszawska całą noc spędziła w Bazylice, modląc się w intencji narodu. Błogosławiona to myśl modlić się za ojczyznę. My, dzieci Boże, znając wszystkie trudy naszego życia, wiemy, że nie rozwiążemy tych kłopotów bez należytej miłości ku ojczyźnie. Słyniemy z tego, że jesteśmy patriotami. To prawda. Ale może za wiele wymagań stawiamy ojczyźnie, narodowi, a za mało sobie! A przecież pokój w narodzie płynie z pokoju domowego. Tak często dzisiaj mówi się o umacnianiu pokoju. Umacnia się pokój w sercach i umysłach opanowanych łaską i żywą wiarą. Jeżeli jest on w sercu, w myśli ludzkiej, na pewno utrzyma się w rodzinie. Jeżeli utrzyma się w każdej rodzinie, wówczas zapanuje w granicach naszej ojczyzny. Innej drogi do umocnienia i zachowania pokoju nie ma!
Rachunek sumienia dotyczy również naszej odpowiedzialności za wartość naszego codziennego życia z Bogiem. Dzisiaj podczas rannej konferencji profesor uniwersytetu wygłosił przepiękny odczyt na temat obecności Boga w nas i naszego związku z Bogiem.
Dzieci Najmilsze!
Bóg nieustannie nas szuka! Możemy zagubić się w trudach dnia, w trosce o bardzo wiele, ale trzeba sobie zawsze przypominać, iż jednego potrzeba: świadomości, że Bóg mnie nie opuszcza. To ja mogę odejść od Niego, to ja mogę o Nim zapomnieć, sprzeniewierzyć się Mu. On zawsze zostaje, On zawsze trwa. Może ten Bóg ukryty sam oczekuje na chwilę, gdy ja nawiążę do miłości, którą On jest i którą ma dla mnie. Dla wszystkich, ale i dla mnie. A nieraz tę odrobinę miłości ma tylko dla mnie i może ona nie być podjęta, jeśli ja jej nie przyjmę.
A więc odpowiedzialność za wartość mojego życia z Bogiem. Nie idzie tylko o to, aby jakoś je przeżyć, bo za każde życie człowiek jest odpowiedzialny. Każdy z was, najmilsi, ma jedno życie, niepowtarzalne. Jakie ono będzie, w dużym stopniu zależy od was. Ale nie idzie o byle jakie życie, lecz o życie z Bogiem, o związanie się z Nim. I za to ty odpowiadasz. Tak jak tu stoicie, dzieci Boże, i podnosicie serca i głowy wasze ku Jasnej Górze, ku Pani, która obdarzona była wszelką łaską, wszyscy wspomnijcie, że każdemu z was uczynił wielkie rzeczy Ten, który możny jest i święte Imię Jego, Bóg i Ojciec nasz.
I jeszcze jedna sprawa – odpowiedzialność za rodzinę, za najbliższych. Nieraz w sąsiedztwie mówi się: „to rodzina piekielników”, lub „to rodzina święta”. Dlaczego nie można powiedzieć, że w Polsce, w świecie, każda rodzina jest święta na wzór Rodziny Nazaretańskiej? To ty ponosisz odpowiedzialność za całość i nierozerwalność twojej rodziny, za to, by nie było w niej łez i przekleństw.
Niestety, gdy czytamy reportaże w prasie codziennej czy tygodniowej, jakże często znajdujemy tam tragiczne opisy stosunków w rodzinie. Jawny brak poczucia odpowiedzialności za pokój, miłość, ład i zwartość rodziny! A przecież ojciec i matka mają przede wszystkim obowiązki wobec własnej rodziny. Dzieci również mają obowiązek współdziałania z rodziną.
Rozpoczyna się rok szkolny. W Polsce jest wielkie poruszenie. Miliony dzieci i młodzieży zaczyna naukę w szkołach podstawowych, zawodowych, licealnych, akademickich. Niedługo biskup częstochowski tutaj na tym placu przed Jasną Górą będzie błogosławił młodzież idącą do szkół. Już dzisiaj musimy pamiętać o tym, że to my ponosimy odpowiedzialność za nasze dzieci i młodzież. Jaka jest ta młodzież? Jak się spisuje w szkole? Czego się w szkole uczy, co jej szkoła daje? Co dać powinna, a czego dawać jej nie wolno, szanując nasze przekonania narodowe i religijne! To nie jest sprawa obojętna, dzieci Boże! To nie należy tylko do nauczycieli i wychowawców, czy do programów ministerialnych. Programy muszą być takie, jacy są rodzice, jakie są ich religijne, kulturalne i narodowe przekonania. Szkoła musi być narodowa!
Szkoła musi dać dzieciom i młodzieży miłość do Ojczyzny, do kultury domowej, rodzinnej i narodowej. I musi wychowywać je w tym duchu. Szkoła nie może czynić z dziatwą i młodzieżą, co się jej podoba, bo szkoła nie jest instytucją autonomiczną i nadrzędną nad narodem. Wyrasta z potrzeby narodu, z jego ducha. I musi liczyć się z narodem, z jego wymaganiami, z jego kulturą i obyczajnością.
Patrzymy na młodzież i zdajemy sobie sprawę z tego, że żyje ona w nowych, odmiennych warunkach, że dużo pracuje. Za naszych czasów programy szkolne nie były tak przeładowane, jak dziś. Uczyliśmy się w szkołach znacznie mniej. Niewątpliwie nasza młodzież jest bardziej obciążona w szkole, niż kilkadziesiąt lat temu. To prawda. Ale trzeba pamiętać o tym, aby pomagając młodzieży nie zwalniać jej z obowiązków najbardziej istotnych. Niekiedy słyszy się, jak matka lub ojciec usprawiedliwiają dziecko: nie chodzi na katechizację, bo musi iść na pływalnię, do szkoły muzycznej, na kurs języka obcego. A więc nie pójdzie na katechizację! A gdzie ład i hierarchia obowiązków? Nie można dla sportu lub telewizji poświęcać obowiązków religijnych, bo kiedyś to wszystko zostawimy, a Boga ujrzymy twarzą w twarz, tak jak On jest. I wtedy nie wystarczy usprawiedliwianie się błahymi, lub nawet doniosłymi motywami.
S. WYSZYŃSKI, Wzięta do nieba Matka Boga-Człowieka, Jasna Góra, 15 VIII 1977, w: KiPA, t. 58, s. 147-150, Fragmenty.
(Znalezione w internecie / Źródło YouTube)