TO JEST NASZ PROGRAM
PRYMASOWSKI
OGIEŃ BOŻY W RODZINACH OCHRZCZONYCH
Nie sposób, najmilsi, nie przypomnieć tej prawdy, że światłość Boża, która
niewygaszona świeci na polskiej ziemi od tysiąca lat, musi być rozpalana na
nowo, w sercach rodzin naszych, w sercach ojców i matek, mężów i żon, młodzieży
i dziatwy. W rodzinach najpierw ma płonąć światłość Boża, a dopiero potem
udzieli się dzieciom, w których dopiero rodzice będą ją rozniecać, chrzcząc je
w imię Boże, czyniąc znak krzyża na ich czołach i piersiach.
Z sakramentu chrztu, który
dzieci otrzymują zarówno w rodzinie, jak i w Kościele, płyną pierwsze promienie
światłości, którą żyjemy. Jest to nowe narodzenie, przez które otwierają się
człowiekowi oczy na nowe życie. Wszystkie inne sakramenty bywają tylko
dodatkiem, wzmocnieniem, dolaniem, że tak powiem, oliwy do tego ognia Bożego,
który rozpłomienia się w rodzinach ochrzczonych, w sercu ojca, matki i w
sercach dzieci.
Obyśmy wszyscy żyli konsekwentnie w światłach tych Bożych ogni, które rozpala
w nas sakrament chrztu świętego i inne sakramenty. My wszyscy w Kościele
Chrystusowym, najlepsze dzieci, rodzimy się raz jeszcze do nowego życia, z wody
i Ducha Bożego. Wy wszyscy, rodzice katoliccy, jesteście ochrzczeni z wody i
Ducha. Dla swoich dzieci, które już raz z was się narodziły, pragniecie takiego
samego chrztu, aby jeszcze raz się narodziły, tym razem nie z waszej krwi, ale
z Ducha i wody. To jest światłość prawdziwa, która oświeca wszelkiego
człowieka.
Trzeba bardzo czuwać, aby życie rodzin naszych nie było ciemnością. Dziś,
niestety, nie brak niebezpieczeństw, które mogą zarazić ciemnością nawet życie
chrześcijańskiej rodziny.
WALCZYMY O „LEPSZE” W OJCZYŹNIE NASZEJ
Ciągle walczymy o „lepsze” w
ojczyźnie naszej, ciągle domagamy się odmiany życia. Gdy jednak przemija jedno
niebezpieczeństwo, zaraz pojawia się drugie, jak gdyby jeszcze nie dość było
tego, co przeżyliśmy.
Wydaje nam się, że po
wielkich próbach, które zwyciężyliśmy, przychodzi na nas obecnie nowa próba.
Jest nią wzrastająca swoboda obyczajów.
Rodzice katoliccy słusznie
niepokoją się o naszą młodzież, bo nie mogą się jej całkowicie poświęcić.
Często jednak sami nie dają jej dobrego przykładu katolickiego. Tymczasem
ulica, prasa, zła książka, film, zarażają życie naszej młodzieży tak, że
światło, które Kościół nieci w ich duszach, gaśnie pod tchnieniem potężnej fali
zmysłowości, niebezpiecznie jeszcze rozpalanej przez ludzi niemądrych. Dajemy
wyraz naszej trosce i zakładamy protesty przeciwko temu. Uderza nas to, że w
prasie i w książkach wzrasta wciąż fala brudu i pornografii.
Jesteśmy narodem biednym, żyjemy w ciężkich warunkach i musimy w wielkiej oszczędności
pracować nad utrzymaniem i poprawianiem bytu narodowego. A jednocześnie widzimy
– gdy tak trudno jest o papier na katolickie gazety czy katolicką książkę – jak
ukazują się brudne i pornograficzne pisma i coraz to brudniejsze gazety. Są
niezwykle zuchwałe, jakby chciały powiedzieć: uchroniła się Polska od losu
Węgier, [w październiku 1956 wybuchło
powstanie narodowe na Węgrzech, stłumione przez Związek Sowiecki], to
ugodzimy ją w inny sposób – przez brud zuchwałych dzienników.
Najmilsze dzieci! Wystarczyłoby przejrzeć prasę z ostatnich tygodni, aby
wiedzieć, jak ta prasa poddaje się fali brudu i narzuca go nam, jak stara się
rozreklamować najrozmaitsze miejsca zabaw, gdzie panuje nie tylko swoboda, ale
wyuzdanie, mające swój wyraz w fotografiach i zdjęciach na łamach dzienników i
pism. Dochodzi ono przez pisma do naszych dzieci i młodzieży. Jest to czynnik
prawdziwej grozy i groźby.
Rzecz ciekawa, że choć cenzura jest surowa dla wydawnictw katolickich, dla
brudu jest aż nazbyt pobłażliwa. Wdziera się ten brud na łamy pism, szerzy
spustoszenie i zachęca do użycia, które narodom bogatym i zamożnym szkodę
przynosi, a cóż dopiero narodowi ubogiemu?
ŚWIATŁOŚĆ OBYCZAJÓW
Czyż nie możemy się
otrząsnąć i powiedzieć sobie, że nas nie stać na rozrzutność, pijaństwo, na
kosztowne przyjęcia tysięcy delegatów, którzy do nas zjeżdżają! Jesteśmy
narodem biednym i musimy oszczędzać. Dziś musimy mężnie pracować i wiele ofiar
złożyć, aby utrzymać byt całego narodu i uporządkować nasz ciężki stan… […]
Czyż nie znajdą się wśród
nas trzeźwi, którzy powiedzą: dzieci źle się bawicie. […]
Trzeba spojrzeć prawdzie w
oczy. Jeżeli stać nas dzisiaj na tyle ofiar, to musi być stać i na ofiarę
skromnego, uczciwego i rozsądnego stylu życia. Od niedawna zaczęliśmy czerpać
wzory skądinąd, ale nie znaleźliśmy godnych uznania. Spłynęła z nich na nas
jakaś szalona zmysłowość, jakby komuś na tym zależało, by zarobić pieniądze na
naszej nędzy.
Pamiętajmy, musimy dziś
pracować po ludzku, uczciwie i rozsądnie. Musimy nasze dzieci wychować w
trzeźwości, w rzetelnej pracy, według dobrych i szlachetnych wzorów, by
utrzymać światłość w rodzinach polskich. Musimy się zdobyć na światłość
obyczajów i w tej światłości chodzić. […]
Światłość prawdziwa, którą
trzymacie w swoich dłoniach jako odbicie światła Chrystusowego, niech ogarnie
polskie rodziny, a z rodzin spłynie w życie narodowe.
Czuwajcie więc, rodzice
katoliccy, aby serca wasze były światłością, aby wasz dom rodzinny był
światłością, aby wasze obyczaje były światłością, aby z waszej światłości
płynęła światłość do dusz waszych dorosłych synów, córek i małych dzieci. Chrystus
jest światłością po to, aby Jego światłość oświecała i nas. Wy, rodzice, macie
być światłością po to, ażeby wasze dzieci wzięły z niej, rozpromieniły ją w
sobie w prawdziwą światłość Bożą i przeszły przez polską ziemię świecąc.
STOICIE NA FRONCIE. NIECH BĘDĄ POCHODNIE GOREJĄCE
W RĘKACH WASZYCH
Niech światłość Chrystusowa
będzie prawdziwym gromem, który oddali od nas nowe burze, zbliżające się
szybko. Nie szczękają one orężem, ale wprowadzają martwotę w nasze życie
duchowe i rozkład moralny. I te są najgroźniejsze…
Widząc zagrożenie pochodzące
ze strony moralnej rozwiązłości, nie zapominajcie, że stoicie na froncie, oko w
oko z niebezpieczeństwem. Tam musicie być trzeźwi. A więc „niech będą biodra
wasze przepasane i pochodnie gorejące w rękach waszych” (Łk 12,35), bo nie
wiecie, najmilsi, dnia ani godziny…
Chciałbym wam powiedzieć,
dzieciom prymasowskiego miasta Gniezna, całemu narodowi i wszystkim Polakom,
gdziekolwiek żyją, stąd, z bazyliki prymasowskiej, w ósmym roku naszego
pasterzowania: skoro Bóg nas uchronił i ustrzegł od bratobójczej męki i rozlewu
krwi, skoro obdarzył nas pokojem i ten pokój przedłuża – bądźmy trzeźwi! Nie
traćmy drogocennego czasu ani pieniędzy. Nie marnujmy sił narodu, żadnej jego
kropli krwi i potu. Każdy pieniądz ma służyć w cierpliwości temu zadaniu, ażeby
się zmieniło na lepsze i na spokojniejsze oblicze naszej ojczyzny.
Stanie się to wtedy, gdy
światłość prawdziwa, która z ramion Królowej Polski spływa w Jezusie na polskie
życie, owładnie was, matki i ojcowie, wasze rodziny, dzieci, całą ojczyznę i
cały naród.
TO JEST NASZ PROGRAM PRYMASOWSKI
Najmilsze dzieci! Proszę
was, jako wasz sługa, abyście się nie gorszyli ostrością naszych słów, abyście
zrozumieli nasze troski i pełną czujności naszą postawę. Obecnie was upominam,
abym sam nie stał się ślepym i wodzem ślepych.
Gdy rozejdziecie się do
waszych domostw, wytwórzcie jeden front. Niech ta prymasowska bazylika przenika
do umysłów, serc, woli i uczuć. Niech was oczyszcza jak bielidło bielarskie,
niech was przetopi i przecedzi, jak złotnik przetapia złoto i srebro, abyście
byli czyści i nieskalani, abyście byli narodem miłym Bogu. To jest nasze gorące
pragnienie. I to jest nasz program prymasowski. To jest równocześnie nasz
program narodowy i program Kościoła, który otwieram przed waszymi dobrymi
sercami. A Matka Najświętsza, trzymająca w dłoniach pochodnię – Syna Boga
żywego, który jest światłością ludzi, niech będzie naszą Patronką, Opiekunką i
zwycięską Dziewicą Wspomożycielką. Amen.
Wyjątki z kazania Prymasa, wygłoszonego w uroczystość
M.B. Gromnicznej w Gnieźnie, 2-go lutego 1957 roku: Dzieła
zebrane, t. 3, 1956-1957,
WSD, Warszawa 1999, s. 138-142.
Krótki komentarz:
Widać, jak aktualne jest to przesłanie Prymasa z przed 64
lat. Już wtedy w latach 50-tych tamtego stulecia, gdy „lud” sprawował subtelnie
władzę, może nie było rewolucji, ale ciche odcinanie wartości katolickich od
nowego komunistycznego porządku. Linia cięcia przechodziła przez majątki
kościelne (dobra i zabytki) po wtrącanie kapłanów do więzień za „szpiegostwo na
rzecz Watykanu”. Więksi patrioci w koloratkach byli rozstrzeliwani w katowniach
NKWD. Komuniści zaczęli generować swoje elity, które zamożnością odróżniały się
od przeciętnych obywateli. W programie „władzy” narzędziem był nie tylko
nierówny podział dóbr materialnych z narodem, ale także wprowadzanie
rozwiązłości moralnej wśród młodzieży czy osób dorosłych, powiedzmy, tylnymi
drzwiami. Same elity komunistyczne bawiły się. Możemy powiedzieć z naszego
punktu widzenia, łamiąc wszystkie przykazania Boże. Były dworki w Polsce i inne
miejsca, gdzie na telefon przygotowywano imprezy dla ciężko pracujących „włodarzy”
biednej Polski i ich gości. To nie były tylko polowania po lasach na zwierzynę,
ale także hulanki, pijatyki i oczywiście rozwiązłość seksualna. Komuniści już w
tamtych czasach usiłowali w sposób obłudny i zamaskowany wprowadzić rewolucję
seksualną. Mieli to silne przekonanie, że naród rozwiązły odejdzie od Boga i
Kościoła. I chociaż komuniści nie zdołali w 100% tego przeprowadzić, to Trzecia
Rzeczpospolita może się już tym pochwalić. To jest to, co Jan Paweł II nazywał
– prymitywnym pojęciem wolności. Zniewolenie człowieka, które obrazuje taka
właśnie prymitywna interpretacja wolności jest dzisiaj rzeczywistością w naszej
ukochanej Ojczyźnie. Wolność, która zniewala, to prawdziwe dzieło szatana.
Znowu moralną
odbudowę narodu wszyscy musimy rozpocząć od siebie samych, od naszych małżeństw
i naszych rodzin. Niech słowa Prymasa tysiąclecia rozpalą serca nas wszystkich
na nowo. Amen. (Piotr
Kryś)
(Znalezione w YouTube/źródło: Instytut Prymasowski)