PERSPEKTYWY DUSZPASTERSKIE
MAŁŻEŃSTWA I RODZINY (cz. 5 ostatnia)
Rekapitulując – praca duszpasterska może tylko pomóc małżeństwu i rodzinie, ale nie zastąpi wszystkich braków, o których przykładowo tylko mówiłem. Wszystkie wspomniane elementy muszą być uruchomione na rzecz obrony małżeństwa i pomocy rodzinie. Uruchomić je musi we własnym interesie społeczeństwo, naród i państwo, aby nareszcie rodzina nie czuła się napiętnowana, gdy służy własnemu narodowi i własnemu państwu. Musi poczuć ciepłe, dobre, życzliwe ramiona narodu, który nazywamy „rodziną rodzin”, i państwa, które nie jest powołane do tego, aby na rodzinie uprawiało spekulacje i wyzysk, lecz aby wszystkie swoje osiągnięcia, zwłaszcza ekonomiczne, obróciło na służbę rodzinie. Wtedy Polska nie będzie wymierać, a Warszawa nie będzie żyła kosztem wsi, z której wyciąga konieczne tam wartości i elementy twórczej pracy. Wspaniała Warszawa, „Miasto nieustraszone”, nie będzie wtedy miastem narodobójczym, w którym nie może się urodzić nowy obywatel, bo nie ma dla niego miejsca.
Rzeczywiście, można stosować do nas powiedzenie Pisma św. „Imiona głupich będą wymazane z ziemi żyjących”. Bośmy na tym punkcie troszkę. […] Tak szkodliwa okazała się demagogia polityczna. Ileż trzeba trzeźwości, świadomości, odpowiedzialności narodowej i zmysłu obywatelskiego, aby to zrozumieć, i w porę wycofać się z błędów od lat popełnianych.
Kościół w warunkach bardzo trudnych rozpoczął szeroką pracę wychowywania atmosfery życzliwej dla licznych rodzin oraz stwarzania tym rodzinom opieki i pomocy ekonomicznej. Robimy to w Warszawie, w Archidiecezji i na terenie całej niemal Polski. Rzuciliśmy wezwanie do rodzin małodzietnych: pomóżcie rodzinom wielodzietnym, bo one służą narodowi i państwu. Pomóżcie! To jest jeden z elementów naszego duszpasterskiego oddziaływania na rzecz małżeństwa i rodziny.
Na zakończenie musimy dodać, iż każde wielkie powołanie wymaga ofiary. Dlatego młodych ludzi, czujących powołanie do życia małżeńskiego, trzeba wychowywać w duchu ofiary. Mają nieść sobie wzajemnie pomoc. Ale nie tylko! Powołania małżeńskiego nie można traktować zbyt indywidualistycznie. Małżonkowie są dla dzieci, dla rodziny, dla narodu i państwa. Dlatego trzeba ich wychować do ofiary, do służby społecznej i postawy służenia. Podobnie jak powołanie kapłańskie, które daje ojców duchownych, tak samo powołanie rodzinne, domowe, dajecie ojców rodzin – wymaga postawy służby.
I wreszcie – wychowanie do miłości! Od niego się zaczyna, ono musi stale towarzyszyć i nigdy się nie kończy. Miłość dwojga przechodzi na potomstwo, idzie w przyszłość, z pokolenia na pokolenie. Bo miłość trwa i nigdy nie umiera. Miłością żyje naród, w niej musi zapożyczyć nawet i państwo, chociaż obraca się w wymiarach sprawiedliwości. Nie stworzy się jednak porządnego państwa, gdyby rządziło się tylko sprawiedliwością, bez miłości. Tak samo w rodzinie zaczyna się od miłości, bo Autorem rodziny jest Ojciec Niebieski, który jest Miłością. Miłość więc ma trwać i towarzyszyć rodzinie w drodze. Ma być ona przekazywana następnym pokoleniom. Ona prowadzi nas przez ziemię, pomagając wypełnić obowiązki stanu, zawodu, powołania. Na skrzydłach miłości rodzinnej, miłość przechodzi na naród i państwo, i wraca do Ojca naszego Niebieskiego, od którego pochodzi.
W tej chwili przenosimy się sercem i myślą do kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej, przed Obraz Matki Pięknej Miłości. Oddajmy Jej wszystkie nasze dzienne sprawy. Wszystko, cokolwiek czyniliśmy, czego pragnęliśmy, do czego dążyliśmy, co osiągnęliśmy – złóżmy w Jej dłonie.
Oddajmy Królowej Polski całą naszą Ojczyznę, naród i państwo. Wszystkich, którzy dają Narodowi i państwu młode życie. Wszystkich, którzy młodym, życiem będą dysponowali, aby nie zabrakło im miłości do nowonarodzonych Polaków i do rodzin, które służą Kościołowi, Narodowi, państwu, Rodzinie ludzkiej.
Matko Pięknej Miłości! Weź w swoje ramiona wszystkie niemowlęta. Weź pod swoją opiekę tych dwoje – matkę i ojca. Wejdź w ich rodziny, czuwaj nad nimi, wspieraj w trudnych sytuacjach, dodawaj otuchy. Ucz miłości. Odmieniaj całe otoczenie, aby zrozumiało, że nie masz większej radości nad tę, gdy się człowiek na świat narodzi. Ty wiesz, Matko, co to znaczy syn, boś miała Syna – i to Bożego Syna. Naucz nas kochać najwspanialszy dar Boży – nowe życie. Tobie je oddajemy i prosimy, aby Twoje czujne macierzyńskie oczy utrzymywały się życzliwie na wszystkich rodzinach.
S. WYSZYŃSKI, Perspektywy duszpasterskie małżeństwa i rodziny. Na zakończenie cyklu wykładów poświęconych zagadnieniu małżeństwa i rodziny, Warszawa, kościół akademicki Świętej Anny, 9 VI 1969, w: KiPA, t. 31, s. 404-405, fragmenty.
(Znalezione w Internecie / Źródło YouTube)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz